PRO INIEKT Artur Augustyniak

Z całego serca polecam, Chłopaki podchodzą z precyzją do pracy . Jeśli chodzi o pracę :BDB Jeśli chodzi o podejście do klienta :Celujący 👌

Pan Artur wykonał u nas przeponę poziomą metodą iniekcji oraz skuł tynk i zabezpieczył przeciwko grzybowi i wilgoci. Wszystko ok, konkurencyjna cena i szybka realizacja, polecam bardzo!

Pomimo tego, że Pan Artur jest miłym i sympatycznym człowiekiem, nie jestem zadowolony z wykonanej usługi i to niestety z wielu powodów. Pomijam fakt, że fundamenty były odkryte zaledwie 3 dni, zgodnie z umową firma miała pokryć fundamenty masą bitumiczną. Postanowili, bez informowania kogokolwiek (!), nie używać jednak masy bitumicznej, tylko szlamu. Jednego dnia pokryto fundamenty szlamem i od razu zasłonięto to folią kubełkową. Jak zorientowałem się, że coś jest nie tak, to Pan Artur powiedział, że zapomniał mi przekazać, że podjął sam decyzję o zmianie środka do izolacji fundamentów. Po interwencji zdecydował się jednak pokryć fundamenty masą bitumiczną, kiedy okopali fundamenty, zauważyłem, że okopali je za płytko. Więc dostałem zapewnienie, że zostaną pogłębione i rzeczywiście wykop został pogłębiony. Na różne rzeczy zwracałem uwagę i zazwyczaj brano je pod uwagę. Tylko gdybym nie zwracał uwagi, to pewnie wiele rzeczy byłoby inaczej, a na pewno nie zostałaby użyta masa bitumiczna, która wydaje się podstawowym środkiem przy wykonywaniu izolacji fundamentów! Nie czułem w trakcie tego remontu inicjatywy ze strony wykonawcy – raczej „byle szybko skończyć". Ponadto uważam, że firma nie używa najwyższej klasy produktów, a to w przypadku pracy przy fundamentach jest kluczową kwestią. Gdy zapytałem, dlaczego akurat taka słaba folia kubełkowa, to było zdziwienie i usłyszałem, że „to jest normalna, zwykła folia kubełkowa". Zdziwienie, że można kupić droższą i lepszą? Że są różne? W mojej ocenie za tak duże pieniądze oczekiwałbym materiałów najwyższej jakości, ale przede wszystkim takiego poczucia, że ktoś chce wykonać zlecenie tak, jakby robił to we własnym domu. Już pomijam fakt, że firma nie zauważyła jednego pomieszczenia w piwnicy i pierwszego dnia robót poproszono o dopłatę do ustalonej kwoty. Jak po remoncie przeanalizowałem argumenty, które wtedy padły, to kupy się to w ogóle nie trzymało – widziałem, jak mało materiałów zeszło podczas remontu.